Viva Papa !

„Nie lękamy się !” – jedziemy do Rzymu na beatyfikację „naszego” Jana Pawła II.

W pięciodniowa podróż zabieramy bagaż najpotrzebniejszych rzeczy pamiętając
o postanowieniach, intencjach i sporym zapasie dobrego humoru. Trasa naszej pielgrzymki obejmuje Wiedeń, St. Pölten, Rzym i Mariazel. W ciągu tych kilku dni, mamy okazje zobaczyć wiele europejskich miejsc sakralnych, zabytków oraz pomników architektury i sztuki.

W nocy z 30 kwietnia na 1 maja, stanowimy część ogromnego wielonarodowościowego tłumu, mającego za cel znaleźć się na Placu św. Piotra podczas beatyfikacji Jana Pawła II. Rozpoczynamy prawdziwą walkę ze zmęczeniem, niewyspaniem oraz nieustannym napieraniem – wszechobecnych ludzi. Rzymskie uliczki o ile nie są zamknięte, wypełnione są po brzegi pielgrzymami. Chwile zwątpienia nasilają się z każdą nieprzespaną godziną spędzona w bezruchu.
O 5.30 – nadzieja znów zaiskrzyła ! Następuje otwarcie bramek a na Plac św. Piotra, zaczynają wchodzić pierwsze osoby. I stało się ! O 6.30 przychodzi kolej na nas. Przechodząc przez ostatnią bramkę, stawiamy stopę na watykańskim placu. Wokół sami obcokrajowcy, jednak, aż do linii naszego widnokręgu faluje morze biało-czerwonych flag.

Z niecierpliwością czekamy na rozpoczęcie się Mszy Świętej Beatyfikacyjnej. Moment odczytania krótkiego życiorysu Beatyfikowanego, ogłoszenie Jana Pawła II błogosławionym oraz odsłonięcie obrazu, stanowią najbardziej wzruszające momenty naszej pielgrzymki. Ogromna radość, wdzięczność, wyróżnienie, niesamowita bliskość bł. Jana Pawła II – przepełniają nasze serca. Owacje na stojąco, wspólne śpiewy w różnych językach oraz łzy same napływające do oczu – oto obraz tamtych wyjątkowych chwil – zapisany w naszych duszach. Właśnie po to przejechaliśmy tyle kilometrów i w tym celu znosiliśmy trudności pielgrzymkowego szlaku. Wróciliśmy szczęśliwsi, umocnieni, zbliżeni do Boga i z lepszym nastawieniem do innych ludzi – w towarzystwie samego nowego Błogosławionego.

Nie zmarnowaliśmy okazji, która przytrafiła się właśnie nam – młodym z pokolenia JP II. Wybraliśmy drugi sektor na Placu św. Piotra, zostawiając miejsce w pierwszym fotelu przed telewizorem. Było warto !

Wujku Karolu – módl się za nami !

Lucyna Łabędź

NIE ZAWIODŁA MŁODZIEŻ TARNOWSKA, NIE ZAWIEDLI DUSZPASTERZE, NIE ZAWIODŁA POLSKA

Jako czynny uczestnik tego wydarzenia, muszę przyznać, że było to niezwykłe przeżycie. Nie da się opisać słowami tej atmosfery, która tam panowała. Nasza pielgrzymka liczyła w sumie 4 dni. Czas mijał nieubłagalnie. Wspólnym rozmowom, żartom i śpiewom nie było końca- wszak jest to przywilej młodości 🙂

Do Rzymu dotarliśmy w sobotę wieczorem. Mimo „niewyraźnej pogody” tłumy ludzi zbierało się przed wejściem w przedsionki Watykanu. Szczególnie widoczni byli Polacy, ale zasłyszeć można było języki całego świata. Ok. godz. 3.00 otwarto pierwsze bramy by móc podejść bliżej Placu św. Piotra. Ogromny ścisk. Ludzie popychają się nawzajem, a rosnący tłum naciska w stronę Placu. Ekipy medyczne maja trudności z dotarciem do osób, które zasłałby czy zemdlały, gdyż pielgrzymi zablokowali wszystkie przejścia. Jest straszny ścisk. Idziemy całą noc, by w końcu o 5.30 wpuszczono nas na Plac św. Piotra. Z wielką ulgą i radością przeszliśmy przez ostatnie bramki.

Chwila odpoczynku, wytchnienia i rozległ się dźwięk organ. Nastrojowa muzyka, chorały i podniosły śpiew chóru wprowadził nas w odpowiedni nastrój Uroczystości. Na telebimach, ku naszemu wielkiemu zdziwieniu, widzimy, że pielgrzymi którzy starają się dostać w pobliże Placu, nie maja na to żadnych szans. Ulice są zupełnie zablokowane. Mosty Tybru są zapełnione. Wbrew złym prognozom pogody w Rzymie rozpogodziło się i słoneczko ogrzewało nas i pobudzało swoimi mocnymi promykami.

Niesamowite wrażenie- chór śpiewa, Pl. Św. Piotra wypełniony modlącymi się tysiącami pielgrzymów. Kamery całego świata robią zbliżenie na ampułkę krwi Jana Pawła II i pokazują także trumnę z ciałem naszego Błogosławionego, wystawioną w Bazylice św. Piotra. Na placu pojawia się Benedykt XVI. Pozdrawia wiernych przejeżdżając papa mobile. Po wygłoszonej prośbie o przyjęcie Jana Pawła II do grona Błogosławionych, kiedy odsłaniano obraz z Jego wizerunkiem, wielu z nas zakręciła się w oku łezka, która mocno ścisnęła za serce. Cały Plac ogarnęła wielka radość- okrzyki i oklaski.

„JAN PAWEŁ II JEST BŁOGOSŁAWIONYM” – powiedział na początku kazania Benedykt XVI. Tłum zareagował na to również oklaskami. Niemal wszystkie odruchy rodziły się spontanicznie, z wewnętrznej potrzeby oddania czci ukochanemu papieżowi. Jak dla mnie jest to niebywała sprawa, że ludzi narodowości całego świata, w różnym wieku, o różnych poglądach, różnej profesji – sprowadził do Rzymu i połączył- szacunek i miłość do Błogosławionego Jana Pawła II – Papieża Polaka.

Katarzyna Sowa


Budzik dzwoni tuż po trzeciej. Szybki przegląd rzeczy, plecak wrzucony do samochodu, potem jeszcze godzina jazdy, żeby w Tarnowie przesiąść się do autobusu i ruszyć w drogę. Pierwsze kilometry jazdy szybko mijają, po kilku godzinach zwiedzamy Wiedeń. Na tych, którzy są tutaj pierwszy raz – miasto robi wrażenie. Zwiedzanie to pierwszy, ale zdecydowanie nie najważniejszy punkt programu. Potem jeszcze kilkadziesiąt minut w autobusie i wyczekiwany postój niedaleko Sankt Pölten. Tutaj szybka kolacja, prysznic, odrobina integracji i Eucharystia dosłownie kończąca dzień. Ostatnie wspomnienie tego dnia to telefon, obwieszający, że do pobudki zostały niecałe cztery godziny.

Rano – pobudka, długi dzień drogi rozpoczynamy Eucharystią. Potem jeszcze szybkie śniadanie i pakowanie, aż w końcu ruszamy. 1200 kilometrów, jakie zostało do Wiecznego Miasta mija tym wolniej, im bliżej jesteśmy. Każdy chciałby już być na miejscu, a kilometrów do Cesano, które jest celem naszej podróży wciąż jest jeszcze trochę.

Po kilkunastu godzinach jesteśmy już na miejscu. Nocny Rzym wywiera niesamowite wrażenie, ale na zwiedzanie nie ma czasu. Szybkie przejście ze stacji kolejki podmiejskiej, gdzieś między budynkami widać kopułę Bazyliki świętego Piotra, kierowani przez porządkowych przechodzimy Mostem Anioła i pod murami Zamku Anioła rozpoczynamy kilkugodzinne oczekiwanie. Wokół czuć atmosferę wielonarodowego pielgrzymowania. Przeważają Polacy, ale widać również Niemców, Włochów, Hiszpanów…

Otwarcie wejścia na Via della Conciliazione podrywa wszystkich oczekujących. Tak właśnie rozpoczyna się ostatni etap naszego pielgrzymowania do Rzymu. Etap najbliższy końcowi, ale równocześnie wymagający chyba największego wysiłku. Kilkaset metrów, jakie dzieli nas od placu przebywamy przez niemal całą noc, aby ostatecznie znaleźć się tuż przed kolumnadą i szczelnie wypełnionym placem. Jest piąta rano. Wokół słychać pielgrzymów, którzy w swoich językach wymieniają się informacjami, my decydujemy się na chwilę snu, tak, aby najważniejsze z wydarzeń tego dnia przeżyć świadomie. W międzyczasie pielgrzymów wszystkich nacji przybywa. Barwny tłum wypełnia całą ulicę. Jakiś Węgier prosi o zdjęcie na tle bazyliki, gdzieś obok słychać Polaków, dalej śpiewają Hiszpanie, ktoś po angielsku odmawia brewiarz, a wokół pojawiają się większe i mniejsze transparenty, flagi. Wszędzie panuje atmosfera wzajemnej życzliwości, radosnego oczekiwania na rozpoczęcie uroczystości.

Aż wreszcie, zegarek wskazuje kilka minut po dziesiątej, a z głośników rozlega się dźwięk. Jest Niedziela Miłosierdzia Bożego, zebrani łączą się w modlitwie. Odmawiamy Koronkę do Bożego Miłosierdzia w pięciu językach. Nabożeństwo kończy się tuż przed jedenastą, na telebimach widać morze ludzi, które ożywia się, gdy na dużych ekranach pojawia się Ojciec Święty. Kilkuminutowy przejazd pomiędzy tysiącami zebranych rozpoczyna Eucharystię, na którą dziesiątki miliony ludzi czekały od sześciu lat, kiedy to w tym miejscu wznoszono okrzyki „Santo Subito”. Ta wyczekiwana chwila właśnie nadchodzi, kiedy telebimy pokazują kardynała Agostino Vallini proszącego o wpisanie do grona błogosławionych Czcigodnego Sługi Bożego Jana Pawła II. Kolejne chwile, to płynący z serca Kościoła głos, który przypominał życie Ojca Świętego. Wydarzenia tak dobrze znane, bo przecież przy każdej „papieskiej” okazji powtarzane w mediach tutaj brzmią zupełnie inaczej. Chyba dopiero teraz zaczyna do człowieka docierać, w jak wielkiej chwili dla Polski, Polaków i całego Kościoła uczestniczy.

Dla chwili, w której na papieskie słowa „…zezwalamy, aby Czcigodnemu Słudze Bożemu, Janowi Pawłowi II, papieżowi, przysługiwał tytuł błogosławionego i aby można było obchodzić jego święto w miejscach i w sposób ustanowiony przez prawo co roku 22 października. W imię Ojca i Syna i Ducha Świętego” odpowiedziało radosne „Amen” warto było znosić trudy podróżowania. Dla tych kilku godzin warto było przebyć setki kilometrów, aby prawdziwie uczestniczyć w beatyfikacji człowieka, który był i jest autorytetem dla pokoleń.

Co w nas, młodych Polakach zostanie z tych niezwykłych chwil? Z pewnością kiedyś, przy kolejnych rocznicach beatyfikacji albo wyboru Karola Wojtyły na Stolicę Piotrową będziemy wspominać Jana Pawła Wielkiego, jako Papieża naszego dzieciństwa i młodości. Tak, jak nasi rodzice mogą opowiadać i wspominać kardynała Pericle Feliciego głoszącego wielką radość w 1978, tak my będziemy wspominać wyjątkowe chwile w Watykanie. Ale czy to jest najważniejsze?

Warto tutaj poświęcić odrobinę uwagi słowom, jakie padły na Placu Świętego Piotra. Chociażby tym, które wygłoszone były przez Ojca Świętego w naszym ojczystym języku – „Swoim świadectwem wiary, miłości i odwagi apostolskiej, pełnym ludzkiej wrażliwości, ten znakomity Syn narodu polskiego, pomógł chrześcijanom na całym świecie, by nie lękali się być chrześcijanami, należeć do Kościoła, głosić Ewangelię. Jednym słowem: pomógł nam nie lękać się prawdy, gdyż prawda jest gwarancją wolności”. I my dzisiaj, w czasach, w których Kościół jest atakowany, a wiara zamykana w murach świątyń powinniśmy na nowo usłyszeć wezwanie Błogosławionego, który wołał do nas „Nie lękajcie się!”.

W dzisiejszym świecie jesteśmy szczególnie wezwani do głoszenia Dobrej Nowiny, wszędzie tam, gdzie możemy to zrobić. Bóg daje nam doskonały przykład jak to czynić właśnie w osobie Sługi Bożego Jana Pawła II. Wspaniale ukazywał on to, jak swoje życie można poświęcić Chrystusowi w każdej jego dziedzinie, w każdym miejscu i wieku – od młodości, do późnej starości. Tak, jak Błogosławiony i my możemy dawać świadectwo naszej przynależności do Ukrzyżowanego naszą chrześcijańską postawą, radością, wytrwałością posługiwania, umiłowaniem bliźniego, modlitwą, a także cierpieniem, czego świadkami byliśmy w ostatnich latach życia naszego Rodaka.

Postarajmy się o to, aby Pokolenie JP2 nie było jedynie socjologicznym zjawiskiem, które będzie kiedyś przedmiotem badań, ale dajmy z siebie wszystko, aby przesłanie Jana Pawła Wielkiego było wciąż żywe w nas samych. Bądźmy dumni z Wielkiego Polaka, ale w naszej dumie nie zapominajmy o tym, że nierzadko nauczał o sprawach trudnych i dla współczesnego człowieka niewygodnych. Niech naszym dziękczynieniem za beatyfikację będzie troska o to, aby Jan Paweł drugi pozostał – jak pisze jeden z polskich muzyków – „Papieżem czytanym”, a jego mądre słowa żyły w nas.

Mateusz Matrejek

KSM DT