Relacja z X Turnieju Halowej Piłki Nożnej KSM w Ciężkowicach

19 lutego w Ciężkowicach odbył się X Turniej Halowej Piłki Nożnej KSM. W tym roku frekwencja dopisała. Do pięknej hali widowiskowo – sportowej przybyło 14 drużyn z Diecezji Tarnowskiej, aby rywalizować o najwyższe laury. Faworytami jak co roku zresztą były drużyny z parafii: Ujanowice, Ciężkowice, Tarnowa i Bochni (św. Jana Nepomucena oraz św. Mikołaja). Nie zabrakło debiutantów z parafii z Zasowa, Woli Rzędzińskiej, Rytra i Łososiny Dolnej. Obsadę turnieju uzupełniły KSMy z Łęgu Tarnowskiego, Bobowej, Nowego Sącza, Tuchowa św. Jakuba i Żabna. Pod względem sportowym turniej stał na wysokim poziomie, niestety uleciała gdzieś atmosfera Fair Play. Niektórzy zawodnicy zapomnieli chyba, ze jest to turniej KSMu, a nie I Liga Podwórkowa. Sędziowie byli bezstronni, jak co roku zdarzyło się kilka sportowych niespodzianek. Sensacją były trzy miejsca w pierwszej czwórce debiutantów oraz brak awansu zespołu Bochnia św. Jan. Po ubiegłorocznym v-c mistrzostwie poniektórzy zapewne więcej spodziewali się po tej drużynie. Zespoły podzielone zostały na 4 grupy, z których awansował tylko zwycięzca. Jak to w takim przypadku bywa powstały „grupy śmierci”, z których jeden zespół awansował kosztem drugiego.

W Grupie A spotkało się 2 tuzów: Ciężkowice z Mistrzem Polski Ujanowicami i to między nimi rozstrzygnęły się losy awansu z grupy. Oba zespoły zgromadziły po 7pkt, w bezpośrednim starciu między nimi padł remis 1-1 i trzeba było liczyć bramki strzelone i stracone. Lepszym stosunkiem bramek awansował aktualny mistrz – zespół Ujanowic. Grupę uzupełniły zespoły z Zasowa i Łęgu Tarnowskiego, ale nie odegrały one istotnej roli. Zespół z Łęgu Tarnowskiego przegrał wszystkie mecze tracąc cztery bramki i nie strzelając ani jednej. Niewiele lepiej spisał się zespół z Zasowa wygrywając tylko mecz z Łęgiem Tarnowskim tracąc również cztery bramki i strzelając raptem jedną.

Powiem szczerze, że piłkarze z Ujanowic byli jednymi z moich faworytów do zdobycia nagrody Fair Play. Grali czysto, nie wdawali się w dyskusje, nie przeklinali. Naprawdę ładna sportowa gra. Niestety w ostatnim, finałowym meczu cały obraz, zespołu godnego nagrody za sportową, czystą rywalizację, który zbudowali wokół siebie posypał się jak domek z kart.

W Grupie B moim faworytem był zespół z Tarnowa, który w ubiegłym roku zajął trzecie miejsce. Jeżeli KSM prowadziłby zakłady bukmacherskie i ktoś przekonany o lekkim awansie Tarnowa postawiłby na Nich cały swój majątek dziś byłby żebrakiem. Wola Rzędzińska bowiem wylała na zawodników z Tarnowa kubeł zimnej wody, eliminując Ich z dalszej części turnieju i kończąc marzenia na powtórzenie ubiegłorocznego sukcesu. Grupę uzupełniły zespoły z Bobowej i Nowego Sącza. Sytuacja końcowa w grupie B była identyczna jak w grupie A – zespoły z Tarnowa i Woli Rzędzińskiej zgromadziły po 7pkt, w bezpośrednim starciu między nimi padł remis 0-0 i znów trzeba było liczyć stosunek bramek strzelonych do bramek straconych. Wola Rzędzińska wypadła w tym rankingu rewelacyjnie strzelając dziesięć bramek i nie tracąc ani jednej. Czapki z głów. Tarnów co prawda też nie stracił bramki, ale strzelił tylko sześć.

Zespół z Bobowej wygrał tylko jeden mecz z drużyną z Nowego Sącza par. św. Kazimierza strzelając jedną bramkę i tracąc cztery, a Nowy Sącz nie wygrał żadnego spotkania, nie strzelił bramki i stracił aż trzynaście! Mecze drużyny z Nowego Sącza najbardziej przeżywał chyba ks. Asystent Janusz Michalik. Niech się ksiądz nie martwi – za rok też jest turniej i będzie szansa na mistrzostwo 😉

W Grupie C mieliśmy już tradycyjne derby Bochni czyli pojedynek drużyny św. Jana ze św. Mikołajem. Do rywalizacji w tej grupie włączyło się też debiutujące Rytro.

Faworytami były bocheńskie zespoły a tu proszę jaka niespodzianka HOKUS POKUS, CZARY MARY i awans wywalczyło Rytro.

W pierwszym meczu tej grupy spotkały się zespoły Bochnia św. Jan oraz Rytro. V-C mistrz z ubiegłego roku miał połknąć debiutantów z Rytra. Niestety zespół z Jana udławił się juniorami Popradu Rytro, którzy gładko wygrali 3-0, pokazując zawodnikom z Bochni jak gra się w nogę i udowadniając, ze nie należy lekceważyć debiutantów.

W drugim meczu tej grupy honoru Bochni w starciu z Rytrem bronił zespół ze św. Mikołaja. Po części się to udało, bowiem padł remis 0-0, chociaż okazji do strzelenia goli było sporo, zarówno z jednej jak i z drugiej strony. Niestety zabrakło tego, co nazywane jest solą footballu czyli bramek. W każdym razie po tym meczu wiadomo było, iż ubiegłoroczny V-C mistrz czyli zespół Bochnia św. Jan nie ma już szans na awans z grupy. Pozostawało więc pytanie kto awansuje dalej – debiutant Rytro, czy grający już od 2006r zespół Bochnia św. Mikołaj? O awansie miał zadecydować ostatni mecz w grupie czyli derby Bochni między zespołami św. Jana i św. Mikołaja. Aby wyjść z grupy zespół ze św. Mikołaja musiał ograć sąsiadów zza miedzy różnicą co najmniej 4 bramek. Zadanie trudne, ale nie niemożliwe.

I tak w ostatnim meczu tej grupy po dwóch minutach meczu zespół ze św. Mikołaja prowadził już 2-0 po dwóch bramkach Michała Kubata. Zawodnicy z Jana grali rozluźnieni, jakby zależało im na awansie chociaż jednej bocheńskiej drużyny. Wszak nie od dzisiaj wiadomo, ze drużyny z Bochni trzymają sztamę. Niestety, po dwóch strzelonych golach w drużynie ze św. Mikołaja coś się zacięło. Zaczęli razić nieskutecznością. Dwukrotnie wychodzili trzema zawodnikami na bramkarza drużyny św. Jana i nie potrafili strzelić gola. Patryk Katarzyński z drużyny św. Mikołaja zmarnował 3 lub 4 sytuacje sam na sam z bramkarzem!! Cudów w bramce dokonywał natomiast bramkarz drużyny św. Jana. Rozegrał bodaj najlepszy mecz w swej karierze. Jak mówi stare piłkarskie porzekadło: niewykorzystane sytuacje się mszczą i już po chwili po prostych błędach zawodników z Mikołaja mieliśmy remis 2-2. Św. Mikołaj by awansować musiał strzelić w tym momencie jeszcze 4 bramki, co przy takiej nieskuteczności było raczej nierealne. W tym momencie zawodnikom z Bochni puściły nerwy. Zawodnik z Jana sfaulował zawodnika z Mikołaja, ten go odepchnął, tamten Mu oddał, ten go kopnął, tamten mu z piąchy i na boisko wpadł brat faulowanego zawodnika z Mikołaja odpychając zawodnika z Jana. Sędziujący te zawody ks. Krzysztof Czech musiał wyrzucić obu zawodników z boiska. Incydent ten był zupełnie niepotrzebny, popsuł bardzo atmosferę na boisku. Mecz zakończył się remisem 2-2 i podziałem punktów, co sprawiło, iż do półfinału awansował zespół Rytra. Zawodnicy i kibice z Rytra w podziękowaniu za ten remis głośno skaldowali „DZIĘKUJEMY, DZIĘKUJEMY” zawodnikom ze św. Jana, których zresztą dopingowali przez cały czas trwania owego meczu.

Podsumowując awans z tej grupy wywalczył debiutant Rytro zdobywając 4pkt, strzelając trzy bramki i nie tracąc żadnej. Na drugim miejscu z 2pkt uplasował się zespół św. Mikołaja, a na ostatnim zespół św. Jana, który wywalczył 1pkt.

W Grupie D przed rozpoczęciem rozgrywek grupowych ciężko było wskazać faworyta. Debiutant Łososina Dolna, mające długą przerwę w rozgrywkach Żabno i zawsze słabo grający Tuchów stanowili najsłabszą grupę w całym turnieju.

Szybko jednak okazało się, kto ma najsilniejszy skład i kto będzie realnie liczył się w walce o miejsca na podium. Zespół z Łososiny Dolnej oprócz pięknych strojów z nadrukiem „ŁOSOŚ” pokazał również piękną grę nie dając złudzeń konkurentom. Wygrał oba swoje mecze kolejno z Tuchowem 5-0 i z Żabnem 3-0, zdobywając 6pkt, strzelając osiem bramek, nie tracąc żadnej i co tu dużo mówić, w pełni zasłużył na grę w półfinale. Na drugim miejscu w grupie uplasowało się Żabno, które po skromniutkim zwycięstwie 1-0 nad Tuchowem zdobyło 3pkt. Zespół z Tuchowa zajął ostatnią lokatę w grupie z zerowym dorobkiem punktowym.

Podsumowując fazę grupową z grupy pierwszej wyszedł największy faworyt, natomiast z pozostałych trzech grup debiutanci, na których raczej nikt nie stawiał i w których awans wierzyli chyba tylko ich kibice. Cóż, takie jest właśnie piękno futbolu, jest on nieprzewidywalny.

W pierwszym półfinale spotkały się więc zespoły Mistrza Diecezji Tarnowskiej i Mistrza Polski – Ujanowice z rewelacją turnieju i zwycięzcą grupy D – Łososiną Dolną.

Śmiało i z pełną odpowiedzialnością mogę powiedzieć, że był to najlepszy i najpiękniejszy mecz całego turnieju. Składne, szybkie akcje zarówno z jednej jak i z drugiej strony mogły budzić zachwyt kibiców. Piękne strzały na bramkę i świetne parady bramkarzy przypierały o zawrót głowy. Sztuczki techniczne zawodników mogłyby zawstydzić niejednego piłkarza z naszej polskiej ekstraklasy. Mimo wszystko napastnicy obu drużyn długo nie mogli się wstrzelić. Jako pierwszy z tej strzeleckiej niemocy obudził się zespół Łososiny strzelając na 1-0. Sensacja wisiała w powietrzu, czuć było napięcie meczowe. W końcu jednak mistrzowie odpowiedzieli trafieniem, doprowadzając do remisu 1-1. Gdy wydawało się, iż o wyniku meczu będą decydować rzuty karne zawodnicy z Ujanowic przechylili szalę zwycięstwa na swoją stronę, zdobywając drugiego gola. Nie dali już sobie odebrać zwycięstwa i awansowali do wielkiego finału, choć zawodnicy z Łososiny też mieli jeszcze swoje szanse.

W drugim półfinale spotkali się zwycięzcy grupy B – Wola Rzędzińska ze zwycięzcom grupy C – Rytrem. Mecz ten nie stał już na tak wysokim poziomie jak poprzednie spotkanie i po zaciętej co prawda, ale dość chaotycznej grze zespół z Woli Rzędzińskiej zdobył jedynego w tym spotkaniu gola i awansował do wielkiego finału kosztem zawodników z Rytra. Oba zespoły jako debiutanci bardzo chciały zagrać w finale i bardziej starali się nie stracić bramki, aniżeli ją zdobyć. Lepiej poradził sobie z tym zadaniem zespół z Woli Rzędzińskiej.

W „małym finale” spotkały się więc zespoły Łososiny Dolnej i Rytra. Podobnie jak w drugim półfinale ciężko było wskazać faworyta tej konfrontacji. Mecz stał na dobrym poziomie, oba zespoły przeprowadzały ładne i składne akcje i nie było widać wyraźnej dominacji któregokolwiek z nich. W końcu jednak zespół z Łososiny Dolnej zdobył gola i wygrywając to spotkanie 1-0 zapewnił sobie 3 miejsce w turnieju.

Wielki finał to starcie lidera rozgrywek Ujanowic z debiutantem Wolą Rzędzińską. Mimo tego, iż Wola dotarła do samego finału nie stawiałem na nich. Byłem pewny, iż Ujanowice gładko wygrają i zapewnią sobie obronę ubiegłorocznego tytułu. Zawodnicy z Ujanowic też chyba nieco zlekceważyli debiutantów, gdyż po kilku minutach gry przegrywali już 0-1 i o dziwo to oni musieli gonić wynik. Zawodnicy obu drużyn w wielkim finale razili nieskutecznością. Nie potrafili strzelić gola w kilku naprawdę dogodnych sytuacjach.

Dosłownie w ostatnich sekundach meczu zespół z Ujanowic wykonywał kontrowersyjny rzut z autu. Zawodnik drużyny Ujanowic uderzył bezpośrednio na bramkę i padł gol, jednak sędzia główny Pan Krzysztof Dziuban nie uznał bramki, twierdząc, iż bramkarz nie dotknął piłki. Po decyzji sędziego nastąpił koniec czasu gry i zawodnicy z Ujanowic zaczęli się kłócić z sędzią o to, by uznał gola. Moim zdaniem bramkarz dotknął piłki i gol powinien być uznany, jednak pan sędzia po konsultacji z sędzią bocznym zdania już nie zmienił i porażka mistrzów Polski stała się faktem. Radość zespołu Woli Rzędzińskiej była przeogromna. Debiut i od razu mistrzostwo.

Niestety nie popisali się zawodnicy Ujanowic po meczu finałowym. Obrażeni na wszystkich, przeklinając i ironicznie bijąc brawa sędziemu zeszli do szatni i długo nie chcieli wyjść z niej na dekorację. Panowie takie zachowanie po prostu nie przystoi KSMowiczom. Za rok też są zawody i będziecie mogli odzyskać utracony tytuł. Sędzia jest tylko człowiekiem i też ma prawo się pomylić.

Najlepszym zawodnikiem turnieju został Paweł Grzybowski z Łososiny Dolnej a najlepszym bramkarzem Tomek Mucha z Ciężkowic. Nagrodę Fair Play przyznano KSMowi z Łososiny Dolnej.

Ks. Krzysztof Czech powiedział po meczu, iż były to najbardziej ordynarne zawody KSM jakie rozegrano do tej pory, zastanawiając się czy warto organizować podobne zawody za rok i trudno się z Nim nie zgodzić. Poziom chamstwa niektórych zawodników bardzo odbiegał od norm przyjętych w KSMie za poprawne. Mimo wszystko wierzę, iż warto organizować ten turniej, gdyż ogół KSMowiczów nie może odpowiadać za wybryki jednostek. Apeluję więc z tego miejsca do poszczególnych księży asystentów w swoich parafiach, by przed zawodami robili swoistą selekcję. Czasem warto postawić na kulturę osobistą, aniżeli na umiejętności zawodnika, jeżeli nie umie on się zachować na zawodach organizowanych przez Katolickie Stowarzyszenie Młodzieży.

To tyle z mojej strony, zapraszam na kolejne zawody, które, miejmy nadzieję odbędą się już za rok i będą stać na dużo wyższym poziomie kulturalnym niż tegoroczne.

Kamil Kursa par.pw. św. Mikołaja w Bochni

KSM DT