W dniach 18-20 marca 2011r w Hajnówce odbył się II Ogólnopolski Turniej Piłki Siatkowej KSM.

Diecezję Tarnowską reprezentował o/ KSM Bobowa.

W ubiegłym roku turniej został zorganizowany w Lesznie przez Diecezję Poznańską. W tym roku organizacji turnieju podjęła się Diecezja Drohiczyńska i tak najlepsze zespoły z poszczególnych diecezji zawitały do Hajnówki.

Jak wyglądała organizacja turnieju i jak przebiegały same zawody? Okiem prostego kibica postaram się obiektywnie nakreślić co działo się w Hajnówce.

Pierwsza kwestia to kwestia zakwaterowania. I tutaj sprawa nie wygląda tak różowo jak wyglądać powinna. Niestety organizatorzy podejmując się zorganizowania zawodów na szczeblu ogólnopolskim powinni się w tej kwestii bardziej postarać. Bo o ile zespoły żeńskie i jeden męski (nie wiedzieć czemu) zostały zakwaterowane w całkiem przyjemnym moteliku w trzyosobowych pokojach z łazienkami, o tyle zespoły męskie musiały gnieść się w salach szkolnych jednej ze szkół, w której rozgrywane były zawody. I tak na przykład Tarnów spał z Legnicą w jednej sali w 20 osób. Chwała Panu najwyższemu, że przynajmniej były tam materace do ćwiczeń, takie same, jakich używa się na lekcji W-F. Mało tego!! Diecezja, która przybyła bodaj jako ostatnia spała na trybunach sali gimnastycznej, na gołych deskach, gdyż nie było już materacy. Jak tu rozgrywać zawody po takim noclegu?? Ciężka sprawa. W skali szkolnej od 1 do 6 za zakwaterowanie Pań daję 5, za zakwaterowanie Panów daję 2. Średnia ocena za zakwaterowanie to 3,5.

Druga kwestia to kwestia wyżywienia. Było smacznie, urozmaicenie i dużo. Na śniadanie kilka rodzajów szynki kiełbaska, ser żółty, jogurty, serki, masło, chlebuś i herbatka, a na obiad w sobotę zupa pomidorowa, kotlet, ziemniaki, surówka i kompot, w niedzielę natomiast zupa ogórkowa, kurczak z ryżem, marchewka i kompot. Wg mnie, a lubię i potrafię zjeść można sobie było pojeść. Jedyny minus to może brak cukru podczas gdy było masło i brak masła gdy był cukier. Ogólna ocena za wyżywienie to 4,5.

Trzecia, bodaj najważniejsza kwestia to już ścisła organizacja zawodów. Co do tego punktu nie mam najmniejszych zastrzeżeń i śmiało mogę postawić 6. Zawody rozgrywane były w trzech szkołach, dwie znajdowały się praktycznie obok siebie, a trzecia była oddalona o 20min piechotą. Kościół znajdował się między nimi, więc na Mszę z punktów zakwaterowania szło się jakieś 10min. Wszystkie zespoły dostały gotowe już rozpiski z terminami i miejscami rozgrywek poszczególnych meczy oraz rozpiski z planem organizacji wszystkich 3 dni trwania zawodów, a lokalni członkowie KSMu chętnie służyli pomocą przy udzielaniu wszelakich informacji.

Jest jeszcze czwarta kwestia, która bardzo mi się nie podobała. Chodzi o eksces, jakiego dopuścili się Panowie i Panie z dwóch diecezji. Nie będę pisał z których, bo nie zależy mi na piętnowaniu poszczególnych diecezji, gdyż trudno by przez głupotę jednostek ucierpiał obraz całej diecezji. Chodzi mi o to by ludzie Ci zrozumieli, że na wyjazdach KSMowskich nie powinno się mocno upijać i siedzieć w pokoju z półnagimi dziewczynami. Ksmowiczom to nie przystoi, mam nadzieję, że sytuacja taka się nie powtórzy. Na szczęście dzięki tak wspaniałym osobom jak Kasia Łasek i Jowita Zając udało się zażegnać ten problem. Po tym krótkim wstępie przejdźmy do samych zawodów.

Zarówno nasze Panie jak i Panowie w wyniku losowania trafili do grupy „A”. Były to grupy cięższe od grup „B”, gdyż po pierwsze grały w nich lepsze zespoły, a po drugie były liczniejsze. Z każdej awansowały po 2 zespoły.

Nasze Panie broniły zdobytego rok wcześniej tytułu mistrzowskiego i jak przystało na mistrzynie grały koncertowo, a w trudnych momentach potrafiły pokazać pazur i sportową złość. Wygrały wszystkie mecze grupowe bez straty seta. Ich ofiarami kolejno padły reprezentantki diecezji Zielonogórsko-Gorzowskiej, które nie stanowiły najmniejszego problemu, diecezji Toruńskiej, które zostały rozbite w jednym z setów 25-4 aż jedna z ich zawodniczek popłakała się z rozpaczy oraz diecezji Zamojsko-Lubaczowskiej, które ostro postawiły się naszym mistrzyniom. Po dwóch kolejkach nasze Panie i Panie z diecezji Zamojsko-Lubaczowskiej miały po 4pkt i o pierwszym miejscu w grupie miał zdecydować właśnie ten ostatni bezpośredni mecz między nimi. W pierwszym secie tego meczu wydawało się, że bliżej sukcesu będą nasze przeciwniczki, które prowadziły już 22-20, lecz ostatecznie po wspaniałych atakach Magdaleny Ziomek i Żanety Wiatr uległy siatkarkom z Bobowej 25-23. W drugim secie były już rozbite psychicznie i uległy 25-18. Awansowaliśmy więc z pierwszego miejsca w grupie.

W półfinale nasze dziewczyny zmierzyły się z Diecezją Poznańską, która nie miała w tym meczu kompletnie nic do powiedzenia przegrywając mecz 2-0 (25-8) i (25-7). Cały nasz zespół grał w tym meczu jak natchniony, ale na szczególną uwagę zasługiwały wspaniałe asy serwisowe Magdaleny Ziomek.

W drugim półfinale Diecezja Krakowska wygrała z Diecezją Zamojsko-Lubaczowską 2-0 i już wiadomo było, że w finale zmierzą się najlepsze drużyny żeńskie tych mistrzostw.

Mecz o trzecie miejsce zgodnie z przewidywaniami wygrała Diecezja Zamojsko-Lubaczowska pokonując Diecezję Poznańską 2-0.

Finał Pań przyniósł bodaj więcej emocji niż wszystkie mecze razem wzięte. Faworytem była Diecezja Tarnowska, jednak zawodniczki z Bobowej na parkiet wyszły bardzo spięte i zestresowane. To, co we wcześniejszych meczach było naszym atutem, czyli świetna wystawka i atomowy atak skrzydłami kompletnie zawiodło w pierwszym secie. Wystawki były złe, dziewczyny wpadały w siatkę przy ataku, bądź oddawały piłkę za darmo i nie były w stanie powstrzymać pięknych ataków jednej zawodniczki z Diecezji Krakowskiej. Jakby tego było mało jedna z naszych kluczowych zawodniczek Kinga Zięba doznała kontuzji stopy i musiała zejść z boiska. Efekt tego wszystkiego był taki, iż nasze Panie uległy w pierwszym secie 18-25. Tak naprawdę przegrały ten set w swoich głowach, za bardzo chciały wygrać, za bardzo obronić tytuł. W przerwie między setami trener, psycholog i tatuś w jednej osobie przeprowadził z Nimi poważną rozmowę i już rozluźnione wróciły na parkiet. Kontuzja Kingi okazała się na tyle niegroźna, iż mogła Ona kontynuować grę. Drugi set to już wyraźnie lepsza gra naszego zespołu i wygrana 25-16. Kluczem do wygrania tej partii był fakt, iż wreszcie zaczęła funkcjonować wystawka, nasze Panie kończyły ataki i kompletnie pogubiła się kluczowa zawodniczka Diecezji Krakowskiej. Większość Jej ataków bita była w aut. O tym kto zostanie mistrzem decydował więc timebreak. Nasze zawodniczki po zaciętej walce punkt za punkt odskoczyły w pewnym momencie i wygrały trzeciego seta 15-12. Obrona mistrzostwa stała się więc faktem.

Nasi Panowie po poprzednich mistrzostwach, gdzie uważając się za faworytów zajęli dopiero 5 miejsce mieli dużo większe apetyty w tym roku. O ile na I mistrzostwach pokazali więcej gwiazdorstwa niż gry, o tyle teraz byli już dużo dojrzalsi psychicznie. Fazę grupową przeszli jak burza, tracąc tylko jednego seta w ostatnim meczu. Wygrywali kolejno z Diecezją Świdnicką, która nie mogła pogodzić się z porażką i próbowała robić jakieś dziwne problemy naszym chłopakom, Diecezją Zielonogórsko-Gorzowską, która w pierwszym secie została wręcz zdemolowana, przegrywając 25-5, Diecezją Poznańską, która była tylko kolejną przeszkodą do pokonania na drodze naszego walca, oraz diecezją Częstochowską, która jako pierwsza zdołała na chwilę zablokować nasz tarnowski walec. Po trzech rozegranych kolejkach sytuacja Panów była identyczna jak sytuacja Pań. Również mieli tyle samo punktów co Diecezja Częstochowska a o miejscu w grupie decydował bezpośredni mecz między nimi. Mecz ten lepiej rozpoczęli nasi Panowie wygrywając pierwszego seta 25-20. Nasza gra była płynna i ładna dla oka. Gdy wydawało się, że drugi set będzie tylko formalnością, nasi zawodnicy pogubili się zupełnie a do gry wzięli się rywale. W efekcie tego Częstochowa wygrała drugiego seta 25-18 i kolejny timebreak na tym turnieju stał się faktem. W trzecim secie nasi Panowie wrócili już do swojej pięknej gry z pierwszego seta i wygrali tą odsłonę 15-12 oraz cały mecz 2-1 zapewniając sobie pierwsze miejsce w grupie.

W półfinale przyszło nam się zmierzyć z Diecezją Legnicką, która w grupie „B” zajęła drugie miejsce, ulegając tylko Diecezji Zamojsko-Lubaczowskiej. Mecz stał na wysokim poziomie, nasi przeciwnicy twardo stawiali opór, ale ulegli 21-25. W drugim secie mieli już mniej do powiedzenia i również ulegli 17-25. Nasi Panowie wygrali mecz 2-0 i czekali na rywala w wielkim finale.

Drugi półfinał to pojedynek Diecezji Częstochowskiej z Diecezją Zamojsko-Lubaczowską. Mecz ten przypominał pierwszy półfinał. Wyrównana gra obu zespołów w pierwszym secie i wygrana Częstochowy 25-22, oraz słabsza postawa Diecezji Zamojsko Lubaczowskiej i wygrana Częstochowy 25-16. 2-0 w całym meczu i już wiedzieliśmy kto zagra w finale, a kto tylko o trzecie miejsce.

Mecz o trzecie miejsce to zacięta walka w obu setach punkt za punkt i wygrana diecezji Legnickiej z Diecezją Zamojsko-Lubaczowską 2-0 w setach (25-20) (26-24).

Wielki finał to powtórka ostatniego meczu w grupie „A”. Mecz ten był praktycznie identyczny jak spotkanie grupowe między tymi zespołami. Z rozmów z naszymi zawodnikami wiem, iż bali się Oni tego finału, gdyż zawodnicy z Częstochowy grali nie do końca fair pod siatką i lubili prowokować. Nasi Panowie pokazali jednak, iż są godni mistrzowskiego tytułu. Pierwszy set to zacięta walka obu zespołów i wygrana Diecezji Tarnowskiej 25-21. W secie drugim znowu coś się zacięło w naszym zespole i ulegli Diecezji Częstochowskiej 16-25. Po odpowiednim zmotywowaniu naszych Panów wiedzieli już Oni, iż wynik w timebreaku może być tylko jeden – wygrana naszego zespołu. 3 set był niezwykle trudny, walka punkt za punkt i do stanu 9-9 ciężko było wskazać zwycięzcę i przyszłego mistrza. W tym momencie nasi chłopcy zdobyli cztery, jakże ważne punkty z rzędu. Wydawało się, że w tym momencie już nic nie ma prawa się zdarzyć. Tak też się stało. Od stanu 13-9 Panowie grali już punkt za punkt i wygrana naszej diecezji 15-11 oraz całego meczu 2-1 stała się faktem.

Ciężko było określić kto cieszył się bardziej ze zwycięstwa – nasze Panie, które obroniły tytuł mistrzowski i zdobyły drugie z rzędu złoto, czy może nasi Panowie, którzy dokonali tej sztuki po raz pierwszy i wreszcie udowodnili, iż poprzednie mistrzostwa były tylko wypadkiem przy pracy Diecezji Tarnowskiej, która siatkarzami KSMu stoi.

Na koniec pragnę jeszcze podkreślić FANTASTYCZNĄ wręcz atmosferę na trybunach i piękną współpracę kibiców poszczególnych diecezji. Miło było słyszeć głośny doping Krakowa, Zielonej Góry czy Legnicy, gdy grał Tarnów czy gromkich okrzyków Tarnowa gdy grały wcześniej wymienione diecezje. Kibice z Częstochowy czy Drohiczyna również pokazali jak powinien wyglądać piękny, katolicki doping. Czapki z głów przed takimi ludźmi.

Podsumowując mistrzostwa uważam, iż stały one na wysokim poziomie sportowym i organizacyjnym. Obyło się bez większych ekscesów i kontuzji. Jeżeli Drohiczyn podejmie się organizacji mistrzostw w przyszłym roku na pewno chętnie znów odwiedzę Hajnówkę. Mam tylko nadzieję, że kwestia noclegu zostanie jakoś lepiej załatwiona. Ogólnie oceniam mistrzostwa na -5. Ten minusik jest taki malutki, mam nadzieję że w przyszłym roku śmiało można będzie wystawić +5 lub nawet 6 J

 

 

Kamil „Kafar” Kursa

o/KSM Bochnia par. św. Mikołaja

Kamil Kursa- o/ KSM Bochnia św. Mikołaj

 

KSM DT