„Wszystko co dobre, szybko się kończy– w tych kilku słowach można streścić czas spędzony na obozie w Wołkowyji.
Dnia 27 czerwca został rozpoczęty turnus językowo-taneczny. Obóz niezwykle kameralny, bo liczący zaledwie 20 uczestników, ale zapewne każdy z nas będzie wspominał go z uśmiechem na twarzy i łezką w oku.
Kiedy tylko zajęliśmy miejsca w autokarze, rozpoczęły się szepty i rozmowy. Bez zbędnych ceregieli zakwaterowaliśmy się w ośrodku ‘Ranczo’, by tam móc zmierzyć się z wyzwaniami stawianymi przez nauczyciela tańca – p. Krzyśka oraz anglistki – p. Gosi i p. Kasi.
Każdego dnia odbywały się zajęcia taneczne, na których każdy z uczestników mógł zagłębić się w tajniki sztuki tańca towarzyskiego i nauczyć się kilku kroków tańców takich jak cha-cha, samba, jive oraz walców. Po za zajęciami tanecznymi, nie mogło zabraknąć zajęć lingwistycznych. Często przybierały one formę gier, zabaw, by poprzez śmiech i czas przyjemnie spędzony, dużo łatwiej było zaprzyjaźnić się z angielskim i nawet w okresie wakacyjnym, przyjąć kolejną dawkę wiedzy.
Podczas całego pobytu dopisywała nam wyjątkowo ‘korzystna’ pogoda – oczywiście do nauki. Deszcz i wiatr towarzyszyły prawie każdego dnia. Nie przeszkodziło to jednak kadrze w zorganizowaniu pozostałych atrakcji. Uczestnicy mieli okazję przyjąć tzw. chrzest obozowy, podczas którego zmierzyli się z takimi konkurencjami jak: czołganie pod ławkami, koci śpiew, opis przedmiotów w języku angielskim, gniecenie balonów pełnych wody, by na końcu mieć przyjemność otrzymania chrztu z rąk wychowawcy – p. Oskara.
Mimo niesprzyjających warunków pogodowych, udało nam się pojeździć na quadach, zagrać w paintball’a czy też toczyć się w kuli – czyli uczestniczyć w zorbingu. Zwiedzaliśmy także Bieszczady. Co prawda jedynie przez okno autokara, natomiast atmosfera panująca wewnątrz niego rekompensowała wszelkie niedogodności pogodowe.
Zapewne atrakcją dla każdego z nas, było także ognisko w ulewnym deszczu, kiedy to cali przemoczeni i w błocie mieliśmy okazję zjeść gorącą kiełbaskę i napić się ciepłej herbaty.
Podczas tych 10 dni, uczestnicy mieli także okazję wziąć udział w konkurencjach, grach i zabawach przygotowanych przez kadrę, oczywiście pod przewodnictwem kierownik – p. Jowity. Zorganizowany został show pt. „Mam Talent”, czy też konkurencja na najładniejszy list zaadresowany do opiekunów.

Myślę, że czas spędzony na obozie, był dla wszystkich bardzo przyjemnym i niezapomnianym przeżyciem. Śmiem nawet twierdzić, że uczestnicy czuli się ‘jak w domu’. Na pożegnanie ‘odwdzięczyli’ się kadrze, za ‘soczysty’ chrzest i zorganizowali swój własny, w którym to opiekunowie otrzymali bojowe zadania do wykonania. Zmierzyliśmy się z wyzwaniami takimi jak: śpiewnie piosenek, przygotowanie ‘wyjątkowej’ kanapki, charakteryzacja w płeć przeciwną, lepienie jednorożców z uroczej masy solnej, czy też próba zrobienia make-up’u bez użycia lusterka, co było ogromnym wyzwaniem dla wychowawcy. Na szczęście, wszyscy opiekunowie zakończyli swe konkurencje bez uszczerbku na zdrowiu.
Z pewnością każdy z nas, jeszcze nie raz wspomni kompocik rabarbarowy, serwowany przez panie kucharki każdego dnia naszego pobytu, czy też ‘soczyste’ powiedzonka obozowe. Jak reasumuje pani kierownik:

„Byłam na wielu obozach, ale ten pozostanie w mej pamięci na długo. Był jedyny w swoim rodzaju – po prostu wyjątkowy.”

Wszyscy naładowani pozytywną energią powróciliśmy do swych miejsc zamieszkania z obietnicą powtórnego spotkania w roku przyszłym.

 

KSM DT