Był „piękny” lipcowy dzień. Słońce, tak jak przez większą część tego miesiąca, dyskretnie chowało się na obłokami. Wakacje płynęły spokojnie i błogo… aż do momentu, kiedy to 18 lipca kilka stęsknionych za ciągłą edukacją osób postanowiło zakończyć swoje leniuchowanie. Pośród tych wybryków natury znalazło się również kilku śmiałków z naszej Diecezji, którzy właśnie tego dnia wybrali się do Młodzieżowego Ośrodka Rekolekcyjnego na Śnieżnicy.

 

U podstaw „góreczki” zaparkowaliśmy swoje wozy – niektórzy cztero-, inni dwukołowe, bo był i jeden taki odważny, który spod Warszawy na rowerze przyjechał. Następnie, nie do końca uprzedzeni o trasie i jej długości, taszczyliśmy wszystkie nasze manatki prawie na szczyt. W głowach wielu narodziła się taka myśl :

„Po przejściu takiej góry…Człowieku – możesz wszystko !”.

Wszystkich nas, tych bardziej zmęczonych i tych mniej, łączyło jedno, chęć spotkania z naj(po)ważniejszymi głowami Katolickiego Stowarzyszenia w Polsce, w tym szczególnie obcowania z mądrością ks. Zbigniewa Kucharskiego.

Każdego dnia odbywała się Msza św., a ta niedzielna miała charakter bardzo uroczysty, gdyż przewodniczył jej sam bp Henryk Tomasik. Jeśli chodzi o spotkania, to trudno było drzemać, co świadczy o tym, że było bardzo ciekawie. Debaty dotyczyły różnych spraw, o których rozmawialiśmy również podczas spotkań w mniejszych grupach. Dzięki temu, że na Śnieżnicę zjechali się przedstawiciele różnych diecezji mogliśmy wzajemnie czerpać od siebie inspiracje, a także szukać nowych, ciekawych pomysłów – nie gubiąc w tym wszystkim swojej kreacji strategicznej – na pracę w Zarządach i Kierownictwach. Wspólnie mogliśmy również podyskutować na temat rozumienia zapisów Statutu, co pozwoliło nam zweryfikować swoją wiedzę, a także posiąść nową.

Cały wyjazd nie opierał się tylko na spotkaniach. Jak powszechnie wiadomo, dla KSM-owicza ważny jest zarówno duch jak i ciało, o czym nie pozwolono nam tam zapomnieć. Codzienna rozgrzewka z samego rana przerosła niektórych uczestników, jednych odstraszało tempo, innych błotko, w którym się „lekko” zatopili – a podobno błotko jest takie zdrowe na cerę… Ponadto czas urozmaiciliśmy sobie poprzez czwartkowe wyjście w góry, co przy tempie niektórych naszych „przewodników”, nie było łatwym wyzwaniem. pod koniec wyjazdu, śmialiśmy się i śpiewaliśmy przy pieczeniu kiełbasek. Oj tak… więcej takich ognisk.

Zatem cały wyjazd na Śnieżnicę, to z pewnością czas, który upłynął nam na rozmowach, poznawaniu siebie wzajemnie, ale również na chwilach modlitwy i docieraniu do własnego wnętrza.

Reasumując : wiele tematów, dużo śmiechu, gimnastyka w błocie, pyszne jedzonko, niepozwalające na najmniejsze szepty nocą echo, i wiele innych… – takie rzeczy, to tylko na Śnieżnicy ! 🙂

 

 

 

Angelika Biernat

Z-ca Sekretarza KSM DT

KSM DT